PtaszkowoTemat braku wody w Ptaszkowie wraca co jakiś czas ponownie na łany mediów, jednak rozwiązanie tego nie jest tak proste, jakby się wielu wydawało.

Gmina od kilku już lat podejmowała działania, aby zaistniałą tam sytuację rozwiązać. Problem jednak w tym, że właścicielka posesji nie wyrażała zgody na przedstawiane jej propozycje. Jeszcze za kadencji burmistrza Kazimierza Ziemby, gdy Sanepid stwierdził nieprzydatność wody w studni do spożycia z powodu pałeczek koli (do gruntu dostały się ścieki prawdopodobnie z powodu nieszczelności szamba lub jego przepełnienia), Gmina zaproponowała, że wywierci inną studnię i pokryje nawet część kosztów tej operacji. Jednak odpowiedź właścicielki była negatywna – brak funduszy. Dlatego ówczesny burmistrz podjął decyzję, że Gmina będzie dostarczała specjalnym beczkowozem wodę do Ptaszkowa dla tej jednej rodziny i to za darmo. Obecnie, dzięki postawionemu beczkowozowi, jako jedyni na prawie 25 tys mieszkańców naszej Gminy, nie ponoszą żadnych opłat za dostawę i pobór wody. To jednak nie był koniec działań Gminy w tej sprawie.

Na początku swej I kadencji burmistrz Robert Czapla, podjął kroki, które mogłyby rozwiązać istniejący problem. Osobiście udał się on w tej sprawie udał się do Ptaszkowa wraz z kierownikiem Wydziału Gospodarki Komunalnej, Mieszkaniowej i Ochrony Środowiska (GKMiOŚ) Tadeuszem Fiejdaszem na rozmowę z sąsiadem, doprowadzając do tego, że wyraził on zgodę na to, aby sąsiadka mogła podłączyć się do jego studni. Dziwnym zdarzeniem losu, ma on w swej studni czystą i nieskażoną wodę. Jedynym kosztem, jaki miała ponieść ta pani, to koszt prądu (pompa jest zasilana prądem). Gmina zobowiązała się nawet, że na swój koszt dokona przyłączenia tej pani do wspomnianej studni. Jednak kiedy porozumienie było już gotowe do podpisania, jak poinformował kierownik Tadeusz Fiejdasz, pani odmówiła akceptacji twierdząc, że jej nie stać na miesięczne opłaty za prąd (kilkanaście złotych). A o rozmowie, którą przeprowadziła ze sąsiadem, to już wspominać nie będziemy. Sprawa wróciła do punktu wyjścia.

Studnia – nie, bo właścicielka nie ma takich pieniędzy. Podłączenie do studni sąsiada i opłata za prąd do pompy (wg licznika) – nie, bo jak twierdzi właścicielka nie ma pieniędzy.

Pojawił się więc pomysł budowy wodociągu. Tylko czy realny? Z dotychczasowego doświadczenia z terenu naszej Gminy, to wątpliwe i raczej techniczne niemożliwe rozwiązanie. Budowa wodociągu dla jednej rodziny skończy się tym samym, z czym dziś mamy do czynienia w Łęgnie - woda w rurach się psuje i śmierdzi, bo pobór wody (czerpanie wody z instalacji wodociągowej, doprowadzającej wodę do kranów zamontowanych w domu) jest bardzo minimalny (tylko 7 rodzin podłączyło się na stałe).

Ile może pobrać wody jedna rodzina? Przecież też trzeba będzie za nią zapłacić, tak jak wszyscy mieszkańcy Gminy za nią płacą. Jakby nie patrzeć i tak źle i tak niedobrze. Nie ma przecież nic za darmo.

Mamy wiek XXI i takich miejsc być nie powinno na mapie Polski, ale są i nie zlikwidujemy ich ot tak. W przyszłości możliwe, że będzie taka sposobność, aby wybudować wodociąg, który rozwiąże problem wody, a przy okazji będzie jakiś sposób, by stojąca w rurach woda nie kisła. Ale na dziś są to koszty ponad 1 miliona złotych (a po drodze musi być wielu odbiorców, aby był ruch wody w rurach). To jednak nie da nikomu gwarancji, że po wybudowaniu wodociągu ludzie się do niego podłączą, bo nie ma takiego prawnego obowiązku. Wodociąg to opłaty, zaś studnia to woda za darmo - dla ludzi to prosty i ekonomiczny rachunek. Prawda jest taka, że gdyby Gmina mogła wybudować wodociąg do tej miejscowości, to dawno już by go wybudowała. Jednak na dziś nie jest to możliwe i to nie tylko z punktu ekonomicznego.

Wbrew jednak wszelkim negatywnym komentarzom, które pojawiły się m.in. w lokalnej prasie, burmistrz tej sprawy nie pozostawił i Gmina w tej chwili podjęła działania, które rozwiązałyby istniejącą sytuację, która zadowoliłaby i samą właścicielkę posesji.

W związku z rozważaną możliwością wywiercenia przez Gminę nowej studni, w zeszłym tygodniu, miała miejsce wizja lokalna połączona z kontrolą odprowadzania ścieków przez właścicielkę posesji. Niestety wnioski z kontroli są smutne. Właścicielka nie była w stanie przedstawić żadnego dowodu na to, że pokrywa opłaty za wywożenie szamba. Świadczy to tylko o tym, że wypuszcza ona ścieki do gruntu i w ten sposób zatruwa wody gruntowe.

Właścicielka zarzuca ponadto w mediach burmistrzowi, że ten w Ptaszkowie nic nie zrobił. A to właśnie na jej wniosek Gmina wyremontowała drogę, postawiła nowy przystanek (zgodnie ze jej sugestią) oraz dostarczana jest jej za darmo woda. Domagała się również tego, by jeden z kierowników UM załatwił jej i dostarczył cegły do odbudowy komina, który uległ zniszczeniu w wyniku pożaru. Niestety nie mógł on tego uczynić, bowiem zgodnie z obowiązującym prawem, Gmina nie może remontować prywatnych domów.
Odnosząc się zaś do rozmowy telefonicznej pani redaktor Ewy Zielińskiej (TVP3 Szczecin) z burmistrzem to ma pecha, bo świadkami tejże rozmowy były 4 osoby. Burmistrz informował panią redaktor Zielińską, że do 15 listopada jest zajęty i raczej czasu nie będzie miał, ale po tym terminie rozmowa jest możliwa. Po otrzymaniu informacji, czego ma dotyczyć ewentualna rozmowa, burmistrz zaproponował redaktor Zielińskiej, aby spotkała się ona w tej sprawie i porozmawiała z kierownikiem Fiejdaszem, który jest najlepiej poinformowaną osobą w Gminie, jeżeli chodzi o Ptaszkowo i problemy tam występujące. Jednak jak widać, tak otrzymaną odpowiedź redaktor z telewizji zmanipulowała, o czym usłyszeliśmy w materiale, że burmistrz odmówił komentarza w tej sprawie.

Perełką w tym wszystkim jest jeszcze to, że 21 listopada br., ta sama pani redaktor Ewa Zielińska, bez żadnej zapowiedzi, zjawiła się ponownie w urzędzie z kamerzystą, domagając się spotkania z burmistrzem w sprawie Ptaszkowa, bo przecież w rozmowie telefonicznej poinformował, że po 15 listopada będzie miał więcej czasu na rozmowę, więc przyjechała. Na spotkanie z redaktor Zielińską wyszedł zastępca burmistrza, który stwierdził, że po tak zmanipulowanym materiale, który pani przygotowała, nie ma zgody burmistrza na wywiad w sprawie Ptaszkowa przed kamerą. Proszę więc przesłać pytania na maila, a ja udzielę w tej sprawie Państwu odpowiedź w ustawowym terminie.

Trzeba mieć tupet, by po czymś takim, co wcześniej zrobiła pani redaktor Ewa Zielińska, przyjechać i domagać się wypowiedzi. To stawia pod znakiem zapytania obiektywność szczecińskiej telewizji i jej reporterów. Rozumiemy, że nastał „sezon ogórkowy” i nie ma o czym robić materiału, ale bez przesady.

Na koniec przedstawimy Państwu to, co pokazała telewizja oraz to, co naprawdę powiedział kierownik Tadeusz Fiejdasz.

opr. Piotr Suchy

 materiał: TVP3 Szczecin

 materiał: UM Nowogard