nieradkaW trakcie sesji Rady Miejskiej 24 września br. przewodniczący Nieradka przekazał prowadzenie obrad Rady, swojej wiceprzewodniczącej, argumentując swe zachowanie tym, że nic ani nikt nie jest w stanie go przymusić do prowadzenia czwartkowych obrad.
Do niecodziennej sytuacji doszło jeszcze przed rozpoczęciem sesji Rady Miejskiej, zwołanej nie przez przewodniczącego, a przez innego radnego. Obrady zostały otwarte zgodnie ze zwyczajem i prawem przez przewodniczącego, który jednak tuż po otwarciu sesji, prowadzenie obrad przekazał swojej zastępczyni, a sam zajął jej miejsce, rezygnując tym samym z pełnienia swych funkcji.
Rodzi to wiele pytań, m.in. o to czy przewodniczący jest rzeczywiście odpowiednią osobą na tym stanowisku, skoro jak sam powiedział, nie miał zamiaru czwartkowych obrad prowadzić.
Ponadto stwierdził, że chce, aby obrady poprowadziła wiceprzewodnicząca, bez względu na to, czy on jest na sali czy nie. Dodał również, że jeśli się komuś taki porządek nie podoba, że kobieta prowadzi obrady, to można napisać skargę.
Nie przekonała przewodniczącego nawet opinia obecnego na sali obrad prawnika, który jasno stwierdził, iż statut Gminy pozwala na prowadzenie obrad przez kogoś innego  tylko podczas nieobecności na sali przewodniczącego, a Nieradka na sali był.

W związku z zaistniałą sytuacją radny Wolny wystąpił w imieniu klubu SLD Lewica z wnioskiem o odwołanie przewodniczącego Nieradki ze stanowiska, jednakże Rada Miejska wniosku do porządku obrad nie wprowadziła, 10 głosami przeciw.
W głosowaniu nad powyższym wnioskiem sam przewodniczący nie wziął udziału. Głosować też mu się nie chciało.
Prawo jest prawem i to powinien wiedzieć każdy, a przede wszystkim przewodniczący Rady Miejskiej, który został wybrany do pełnienia swojej funkcji, dostaje za swoją pracę wynagrodzenie, a pracy tej nie wykonuje, bo najzwyczajniej mu się nie chce.
To nie pierwszy raz, kiedy przewodniczący Nieradka staje w świetle wątpliwości. Pod koniec zeszłego roku pojawiły się bowiem niejasności odnośnie miejsca zamieszkania przewodniczącego.
Jeśli ktoś staje do pełnienia funkcji publicznych, pobiera za to wynagrodzenie, a następnie stwierdza, że funkcji tych nie chce mu się pełnić, to jedynym wyjściem z takiej sytuacji jest rezygnacja ze stanowiska.

Piotr Suchy