Ambasadorzy NowogarduRajmund Zieliński (ur. 9 listopada 1940 roku w Toruniu), jeden z najwszechstronniejszych kolarzy polskich lat 60. XX w., triumfator Tour de Pologne (1964), olimpijczyk z Tokio 1964 i Meksyku 1968, czwarty średniodystansowiec torowych MŚ w Brnie (1969).

Był jednym z wychowanków Ludowych Zespołów Sportowych, reprezentant LZS Nowogard (1963-1966), LKS Gryf Szczecin (1960, 1963, 1966-1969), Czarnych Radom (1962) i Arkonii Szczecin (1970).

Dużym sukcesem zakończył się jego udział w torowych Mistrzostwach Świata w Brnie w 1969 roku, gdzie w indywidualnym wyścigu na 4 km zajął 4. miejsce, przegrywając tylko ze Szwajcarem Kurmannem i dwoma Francuzami. 14 maja 1965 roku jako pierwszy Polak wygrał etap jazdy indywidualnej na czas (54 km) w Wyścigu Pokoju. W 1967 roku wygrał wyścig Szlakiem Grodów Piastowskich.

Dziesięciokrotny mistrz Polski: 4 km ind. (1963, 1965-1969), 4 km druż. (1967, 1969), wyścig długodyst. 50 km (1966, 1968), sześciokrotny wicemistrz: 4 km ind. (1964, 1967, 1970), wyścig długodyst. 50 km (1967), szosa druż. (1964, 1966).

Najlepszy kolarz szosowy w klasyfikacji PZKol i Challenge "PS" w 1964 roku.

Absolwent AWF Warszawa (1978), gdzie otrzymał tytuł magistra wf (i uprawnienia trenera II klasy). Po zakończeniu kariery zawodniczej, trener Gryfu Szczecin i Nasiennika Gryfice. Zasłużony Mistrz Sportu, odznaczony m.in. trzykrotnie złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Wywiad przeprowadzony przez red. Tomasza Parzybuta

Panie Rajmundzie może na sam początek proszę mi powiedzieć jak się pan czuje w Nowogardzie?

ZielinskiCo prawda tutaj się nie urodziłem, ale spędziłem większą część swojego życia. To miasto bardzo mi bliskie, z którym wiążą mnie wspaniałe wspomnienia. Czasem mam jednak żal do niektórych osób. Wielokrotnie chciałem tu organizować imprezy kolarskie aby odbudować świetność tego kolarskiego miasta. Bezskutecznie, zawsze czegoś brakowało, zazwyczaj pomocy finansowej. Niestety to miasto nie ma zbyt wielu sportowców, którzy osiągnęli znaczący sukces. Dziwie się, że nikt nie próbował mnie zaprosić do szkoły w Nowogardzie, może moja historia przekonałaby młode osoby do czynnego uprawiania sportu.

Jak to było z pana sukcesami. Mógł pan osiągnąć więcej?


Zawsze tak można powiedzieć. Najbardziej brakuje mi sukcesu na igrzyskach olimpijskich. Byłem zarówno w Tokio w 1964 roku jak i Meksyku- 4 lata później. Miałem zresztą ogromne szczęście, że uczestniczyłem w obu tych imprezach. Na kilka tygodni przed olimpiadą wycięto mi wyrostek robaczkowy. Dobrze pamiętam jak na początku doktor oznajmił mi, że o wyjeździe za granicę mogę zapomnieć. Ostatecznie pojechałem ale rezultat nie był sukcesem.

Pobyt w Meksyku czy Tokio w latach 60-tych to musiało być ogromne przeżycie.

Tak, to prawda. Pamiętam, że w Japonii na mapie nie było nawet Polski. Japońscy kibice, którzy byli bardzo uprzejmi i robili wszystko byśmy czuli się jak najlepiej dopingowali nas krzycząc Porando. Sama impreza była świetnie przygotowana, na nas- mieszkańcach biednego komunistycznego wówczas kraju ogromne wrażenie robiła elektronika. Co ciekawe do Polski wracaliśmy statkiem. To właśnie wtedy udało mi się poznać z Ireną Szewińską.

Do konta osiągnięć może sobie pan dopisać kilkunastokrotny udział w mistrzostwach świata. Tam również zabrakło medalu.

Oczywiście. Najbardziej żal mi startu na 4 tys. metrów w Brnie. Zabrakło niewiele. Dojechałem na metę na 4 miejscu. W sumie w indywidualnych zawodach rangi światowej brałem udział 4 razy. Niestety zawsze coś stawało na drodze do medalu.

Choć tych najważniejszych krążków zabrakło to do dziś jest pan rozpoznawalny i ceniony przez sympatyków kolarstwa. Jakiś czas temu został pan wybrany Królem Kolarstwa AD 2011 roku.

To było dla mnie szalenie ważne wyróżnienie. Mogłem zrobić kilka oficjalnych rundek wokół Sukiennic, później na Wawelu czekał na mnie ambasador Francji, który wręczył mi wyróżnienie. Po prostu wzruszyłem się. Ceremonia była bardzo uroczysta.

To, że impreza odbyła się w Krakowie nie było zresztą przypadkowe.

Tam tak naprawdę zaczynałem karierę zdobywając mistrzostwo Polski jak i ją kończyłem. Karierę zawodniczą zakończyłem w 1971 roku na torze w Krakowie

opr. Piotr Suchy